5.11.2009

Światłoczułe



zdj. Jan Piszczatowski, Sala zajęć dla dzieci Komitetu Obywatelskiego m.Warszawy, 1915, kolekacj MNW

Moi drodzy

Jakiś czas temu zachęcałem Was do odwiedzenia wystawy "Światłoczułe" w Muzeum Narodowym w Warszawie (kliknij tutaj.). Wybrałem się tam, moją główną mobilizacją był wykład o dagerotypii, który łakomie wysłuchałem. Wystawa była bardzo duża, prawie tysiąc zdjęć powstałych od poczatku fotografii czyli roku 1839. Przyznam, że ta ilość bardzo przytłaczała, już przy drugim pomieszczeniu musiałem się zdecydować w jaki sposób oglądać fotografie. Czytanie wszystkich opisów pod zdjęciami i usystematyzowanie historii fotografii w ten sposób szybko wydało mi się nie możliwe, zatracił bym to co najważniejsze-fotografie. Postanowiłem oglądać lekko, nie połykać łapczywie wiszące na ścianie obrazy, spacerować i cieszyć się samą obecnością w tym miejscu. Jest kilka fotografii, które zapamiętałem szczególnie, głównie dagerotypy. Po wyjściu z muzeum, mój kolega z którym wybrałem się w tę jednodniową wycieczkę, Wrocław-Warszawa-Wrocław, powiedział bardzo ciekawą rzecz. Zwrócił mi uwagę na szczegół. On z kolei oglądał fotografie w ten sposób , że stojąc przed zdjęciem szukał drobnego szczegółu, który by mu oglądaną fotografię "ożywił". Czasem był to grymas na twarzy pozującego do grupowego zdjęcia urzędnika, czasem drobny przedmiot, nie będący głównym tematem fotografii. Mój kolega wykazał się dużą wrażliwością i czujnością. Jego sposób oglądania wystawy pozwolił mu zbliżyć się do pojedyńczego człowieka, bohatera zdjęcia, przyjrzeć się jego twarzy, otoczeniu, butom, dłoniom, sprzed 150 lat.

Krukowski

p.s
Bardzo smutne i dziwne jest to, że zdjęcia wykonywane w XIX wieku często są tak doskonałe, że wielu wspólczesnych fotografów, mimo ponad 100 lat rozwoju techniki, nie potrafi tego osiagnąć.

..................................................................................

Brak komentarzy: